Kurczak w lawendzie i miodzie

Nigdy nie byłam w Prowansji, jednak widok lawendowych pól to moim zdaniem jeden z najpiękniejszych krajobrazów.
Lawendę można dodać to różnych potraw, na słodko czy też wytrawnie, jednak nie można przesadzić z ilością, bo tutaj granica pomiędzy słodko-kwiatowym smakiem a smakiem mydła jest bardzo cienka.
Idealna potrawa, na koniec lata, ale suszoną lawendę można używać cały rok, również podczas długiej i smutnej zimy :)

Składniki:

• 1 kurczak podzielony na 8-10 kawałków
• sól, pieprz
• 2 łyżki suszonej lawendy ( można użyć mniej, ale nie więcej !)
• 4 łyżki miodu ( w oryginalnym przepisie lawendowy, ja użyłam akacjowy)
• 4 łyżki oliwy
• skórka i sok z jednej cytryny, wyszorowanej i sparzonej
• 2 gałązki tymianku

Lawendę rozcieramy w moździerzu, lub po prostu w rękach. Roztartą lawendę wsypujemy do miski, dodajemy miód, oliwę, skórkę oraz sok z cytryny, tymianek i pieprz. Wszystkie składniki mieszamy.

Kurczaka układamy w plastikowym pojemniku lub w misce, zalewamy marynatą, dokładnie mieszamy, przykrywamy i odstawiamy na co najmniej 30 minut ( do 4 godzin).

Piekarnik rozgrzewamy do 200 stopni.

Kurczaka przekładamy na blachę do pieczenia lub do brytfanny i oprószamy solą.

Wstawiamy do piekarnika na 45- 60 minut a w połowie pieczenia odwracamy kurczaka na drugą stronę. 

Gotowego kurczaka przekładamy na półmisek i polewamy sosem, powstałym z pieczenia.

Podajemy z młodymi ziemniakami i sałatą, lub takimi dodatkami jakie nam pasują :)

* przepis pochodzi z książki Rachel Khoo " Mała paryska kuchnia"